czwartek, 22 sierpnia 2013

Ostatnia kanapa


Z 4 kanap, które zgromadził mój dziadek ostała się jedna do oddania. Jedna zostaje, a dwie pozostałe ogołociła z drewnianych części Pani z escorta. Części niedrewniane, ale po cholerze ciężkie, udało mi się wynieść do kontenerów śmieciowych dostarczonych przez szanowny Zarząd RODosu.

No ale wracając do kanapy ostatniej - postanowiłem pozbyć jej się tym samym sposobem w jaki pozbyłem się wanny. Kanapa jednak jest na tyle zawilgocona, paskudna i rozsypująca się, że osobiście bałbym się na niej usiąść - co dopiero zdrzemnąć. No ale powyższe zdjęcie poszło na tablica.pl. Z opcją oddam za darmo. I widać ludzie za darmo wezmą co im się da, bo zaraz rozdzwoniły się telefony.

Niestety, musiałem odmówić wszystkim, bo w międzyczasie nieopacznie powiedziałem sąsiadowi o moich planach i postanowił ją zaanektować.

piątek, 16 sierpnia 2013

Jak pozbyć się os


No i stało się. Nie zaglądaliśmy raczej na poddasze. Skupiłem się na zewnętrznej elewacji i roślinach - a w tym czasie, na strychu zadomowiły się osy. Przyznam szczerze, że przerażają mnie te latające cholery. Do tego moja 3 letnia córka może być uczulona na ich ugryzienia... nie chciałbym się przekonywać. Tak czy owak - człowiek i osa pod jednym dachem - to nie może się udać.

Z dnia na dzień gniazda robiły się większe. Rozeznałem temat - straż pożarna, straż miejska - nikt tu nie będzie interweniował. Prywatne firmy i owszem ale jest to konkretny wydatek. Co zrobić?

Od czego są RODosowi sąsiedzi? Wspominałem już o sąsiedzie 'tym od pszczół'. Udałem się do niego niezwłocznie, a on obiecał sprawę rozwiązać. Ubrał się w cały sprzęt, zabrał kawał worka i nóż i poodcinał gniazda prosto do wora. Zalecił też spryskanie poddasza preparatami na osy, bo podobno szybko wrócą.

Następnego dnia byłem na działce z preparatem firmy BROS pn. 'gaśnica na osy'. Wchodzę na poddasze a tam... nowe gniazdo! i stado os kotłuje się pod deskami. I ten delikatny odgłos gryzienia drewna. Aż mnie ciarki przeszły! Tego było za wiele! Spryskałem gniazdo ze znacznej odległości solidnym strumieniem i w nogi. Poleciałem prosto do sklepu po piankę uszczelniającą.

Wróciłem po 2 godzinach z pianką i większą ilością BROSa. Os nie było. Uszczelniłem wszystkie zakamarki poddasza jakie udało mi się znaleźć, a było tego sporo. Sąsiad mówi, że i tak jak osy będą chciały to się wcisną. Ale odpukać, chodzę co tydzień i pryskam profilaktycznie środkiem na osy na konstrukcję dachu i os ani śladu.