Natomiast przy szczycie zachodnim podłogi po prostu nie dało się uratować. To zdjęcie chyba najlepiej obrazuje rozmiar tragedii:
Długo czekałem na dobrą promocję płyt typu OSB i na możliwy transport, bo do żadnego auta nie chciały wejść. Wujas z dostawczakiem przyszedł z pomocą, a promocja w Brico dobrze się zgrała:
Płyty okazały się na tyle ciężkie, że nie dałem rady wrzucić ich na strych. Na pomoc przyszedł Kuba i wspólnymi siłami jakoś wtaszczyliśmy te skurczybyki. W międzyczasie stara podłoga została zdemontowana.
Trzy wieczory mierzenia, docinania i poziomowania i wstępnie można chodzić bez większych stresów. Ale roboty z podłogą jeszcze trochę będzie..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz