Szczyt zachodni po świętach Wielkanocnych nabrał nieco kształtu. Leżał odłogiem, bo wiadomo - projekt miał być 'pokosztowy'. Do tej pory do deskowania wykorzystywałem deski, które zabierałem z podłogi. No ale na tyle długich, żeby wykończyć ścianę zachodnią, podłoga nie posiadała. Z pomocą przyszedł wielkanocny zajączek, który wysłuchał mych próśb i zgodnie z zamówieniem dostarczył wyliczoną ilość desek. Jak widać na ostatnim obrazku, matematyk ze mnie niskich lotów. Zajączek obiecał dostarczyć brakujące 5 desek...
A po skończeniu szczytu zachodniego przyjdzie pora na okno na ścianie wschodniej. Przerażające wyzwanie. Znalazłem też u teścia świetny plafon. Może uda się uruchomić światło na strychu. Ależ byłby to przełom :)